Zieleń Forteczna
Świadomość wartości i roli drzew w naszym otoczeniu krzewi się i wzrasta, zmieniając powoli perspektywę postrzegania zieleni wokół nas. Wiemy już, że ich obecność ma niebagatelne znaczenie dla naszego zdrowia i komfortu życia. W miastach tłumią hałas, pochłaniają zanieczyszczenia, regulują poziom wilgotności i temperatury w czasie upałów. Osoby po zabiegach, których okno wychodzi na teren zielony, szybciej wracają do zdrowia. Lekarze w Szkocji, Japonii, czy Finlandii przepisują swoim pacjentom leśne spacery na receptę. Przebywanie wśród drzew obniża poziom hormonu stresu, zwiększa ilość białych krwinek, wzmacniając odporność organizmu, pobudza kreatywność i poprawia samopoczucie.
Drzewa towarzyszą człowiekowi od początków jego istnienia lecząc go, karmiąc i chroniąc. Na przestrzeni dziejów zmieniają się ludzkie potrzeby, a więc i z drzewem relacje. Czasem przybierając całkiem zaskakujące formy.
Drzewa do armii wcielone
Militarna rola drzew nie jest współcześnie tak oczywista i znana, jak ich lecznicze znaczenie. Przechadzając się wokół fortów, mało kto zwraca uwagę na rozmieszczenie drzew. Jeszcze mniej osób, zastanawia się nad strategicznym znaczeniem koloru ich liści, wysokością, zagęszczeniem, czy gatunkiem. Wydaje się, że o ich obecności stanowi przypadek. Ano, niekoniecznie. Wśród samosiejek, które wprowadziły się na tereny forteczne dawno po ich czynnej służbie, dostrzec można pewien wzorzec. Wytrawne oko szybko rozpozna zielonych weteranów, niegdyś pełniących ważną funkcję obronną.
Zieleń forteczna miała swoje zadanie
Jej forma i sposób użytku zmieniały się na przestrzeni wieków, wraz z doskonaleniem się techniki i sztuki wojennej.
Funkcja przeszkodowa miała znaczenie w starciu bezpośrednim. Kolczaste głogi, czy robinie akacjowe, stanowiły naturalne zasieki, spowalniające tzw. szybkie natarcie, zwane też sauerowskim. Dzięki nim artylerzyści zyskiwali czas na opuszczenie luf armatnich, a piechota na zmianę nastaw celowników.
Funkcja maskująca zieleni związana była natomiast ze sposobami obserwacji z daleka, gdzie odpowiednie nasadzenia drzew deformowały widok na obszar, w którym znajdowała się fortyfikacja.
Przykładem jest tu obsadzanie przeciwstoków wałów za stanowiskami artyleryjskimi, tak aby szpalery drzew zacierały ich kontury na tle nieba, tworząc za nimi ciemne tło. W tej roli występowały m.in. robinie, jesiony, topole czarne, a później topole odmiany włoskiej. Powstały w ten sposób pas zieleni stanowił też zabezpieczenie przed rozprzestrzenianiem się ognia w razie pożaru.
Ewolucja rodzajów broni zwiększających dystans strzelniczy, wiązała się ze zmianą przyrządów do obserwacji i celowania. Zmiana perspektywy patrzenia, zmieniła też taktykę maskowania zielenią. Ściany drzew, które w rzeczywistości były rozsunięte o kilkaset metrów, w okularach lornet widoczne były jako jednolite, ciemne struktury leśne. Wielkie maski tłowe i boczne przy fortach artyleryjskich z końca lat 80. XIX w. składały się przede wszystkim z jesionów.
Wraz z ponoszeniem się punktu obserwacji (pojawieniem się balonów, sterowców, a później samolotów), zachodziły kolejne zmiany w układnie sadzenia drzew. Bukiety kolorów liści przechodziły od jasnej, do ciemnej zieleni, markującej cienie i wypukłości, rysując nieistniejące kształty. Wszystko po to, by stworzyć iluzję, chroniącą przed ujawnieniem prawdziwej rzeźby terenu obserwowanej fortyfikacji. Początkowe regularne, geometryczne linie i szachownice, stały się z czasem wręcz demaskujące. Potrzebny był bardziej rozproszony, chaotyczny z pozoru, ustaw drzew.
Wtedy właśnie wprowadzono obok robinii, gatunki szybko rosnące. Przede wszystkim wierzbę i topole.
Ważną rolę odgrywały również zadrzewienia maskujące dróg. Z jednej strony utrudniały odczytanie przebiegu takiej drogi, z drugiej, osłaniały przemieszczające się oddziały, ukrywając na nich ruch. Tutaj podstawowym gatunkiem był jesion wyniosły. Zdarzały się kasztanowce, a latach późniejszych, także robinie akacjowe.
Zielony pierścień umocnień
Współczesna zieleń forteczna zmieniła się nieco przez lata. Dawne nasadzenia wtopiły się krajobraz kolejnych pokoleń drzew i krzewów. Zmieniła się jednak także ich rola. Dzisiaj nie potrzebujemy zieleni bojowej, chroniącej nas przed wrogiem, lecz takiej, która będzie tarczą pośród powodzi betonu, trujących chmur spalin i kurczących się wysp zieleni w przestrzeni miejskiej.
Krajobraz forteczny wciąż ma do spełnienia ważną rolę. Stanowi nie tylko unikalną wartość edukacyjną, ale i cenną strefę buforową w przyrodniczej panoramie miasta.
Robinia akacjowa w Forcie 52 1/2 S “Sidzina” (dół) oraz kwitnący głóg jednoszyjkowy (góra)
Literatura:
Zieleń forteczna Twierdzy Kraków. Geneza, funkcje, formy, J.Środulska-Wielgus, K.Wielgus, Wiadomości Konserwatorskie 06/2019.
Fot. Małgorzata Wojtyczka